Popkultura Lifestyle Pieniądze
Tak, tak, wiem. Miało być regularnie, miało być częściej. Pomińmy wstępy co tam u mnie. Jeżeli wena i czas dopiszą, to pojawi się tutaj kilka wpisów odnośnie tego co się u mnie działo przez pierwszą połowę 2024. Zauważyłem, że muszę częściej korzystać z momentów kiedy przypominam sobie o blogu i mam czas coś tutaj dodać. Mam tutaj na myśli eksploatowanie ich w pełni, bo jeżeli dzielę to sobie na poszczególne wpisy to wypluwam później z siebie jeden wpis na kwartał, a to sprawia, że o mnie zapominacie 🙂 Poniżej moi mili Państwo, recka nie jednej, a dwóch książek z podobnej kategorii, stąd stwierdziłem, że mogą się pojawić w jednym wpisie. Zapraszam!
Przechodząc do pozycji numer jeden czyli „Kto zabrał mój ser?” Spencera Johnsona – nic odkrywczego ta książka do życia nie wnosi (piękny start), nie ma w niej prawd objawionych, życia do góry nogami nie przewróci większości czytelników, ALE… Warto ją przeczytać, ze względu na to, żeby sobie przypomnieć o tym, że zmiany to normalna część naszego życia i trzeba się dać im czasami porwać, bo są w stanie przynieść nam finalnie (najczęściej, ale nie zawsze) więcej dobrego niż złego. „Kto zabrał mój ser?” opiera się na ciekawej metaforze sera w odniesieniu do życia i w sumie tak można by tę książkę podsumować. Nie można pisać dłuższej recenzji na temat tak krótkiego tekstu. Jak ktoś gardzi prostymi „self helperami” to powinien się od tej książki trzymać jak najdalej, bo dla takich osób zapewne szkoda ściętych drzew przeznaczonych na papier pod druk dzieła Johnsona. Ja natomiast staram się chłonąć wszystko co może mi pomóc, a przynajmniej nie zaszkodzić. Nie jest to książka z kategorii „musisz to przeczytać”, ale jak masz czas (którego do przeczytania tej książki potrzeba naprawdę niewiele) i lubisz czasami przypomnieć sam sobie, że warto być otwartym na zmiany i stale się rozwijać to polecam. Raczej się nie zawiedziesz 🙂

Przechodzimy do pozycji numer dwa – „Atomowe Nawyki” Jamesa Cleara. Przeczytałem ją w zeszłym roku i nie będę ukrywał, że nie wprowadziłem należycie w życie wiedzy w niej zawartej – stąd wpis, bo robię w temacie tej pozycji nowe otwarcie. Na wstępie jednak o czym jest sama książka. James Clear w skrócie przedstawia nam jak drobnymi krokami jesteśmy w stanie przeprogramować swoje nawyki – bo tak, każdy z nas je ma i bardzo często mamy takie nawyki, które uznajemy za „złe” i chcielibyśmy się ich pozbyć, ale niestety tylko na chceniu się to kończy (mój case). Zmiana nawyków, według Cleara polega na ich wymianie, wymieniamy te „złe” nawyki na te, których byśmy pożądali i utrwalamy je rutyną – docelowo powinny być automatyczne i nie sprawiać nam wiele trudności. Jak dokonać takiej wymiany – Clear przytacza, że każdy nawyk opiera się na pętli: sygnał -> pragnienie -> reakcja -> nagroda. W pętli nie jesteśmy w stanie zmienić pierwszych dwóch oraz ostatniej składowej. Pozostaje nam tylko reakcja i to na niej musimy się skupić. W przypadku kiedy zdamy sobie sprawę z naszych nawyków, przeanalizujemy jaki sygnał, jakie wywołuje pragnienie, będziemy wiedzieli jaką dotychczas mieliśmy reakcję i tę reakcję powinniśmy zmienić na taką jaką uznajemy za lepszą dla nas samych. Analiza zachowań samego siebie to już połowa sukcesu i w sumie pisząc te słowa właśnie zdałem sobie sprawę, że jednak nie olałem w pełni rad z tej książki. Wyrobiłem pewne nawyki, które uświadomiłem sobie właśnie w tym momencie, tylko nie są ona tak spektakularne jakbym oczekiwał. Od czasu przeczytania Atomowych Nawyków, dbam o nawodnienie mojego organizmu. Kiedyś miałem to w sumie gdzieś, a teraz dalej nie zwracam na to uwagi ale regularnie wypijam 2l wody, poza innymi płynami, które spożywam. Podobnie jest z chodzeniem, moja średnia kroków dzienie wzrosła o około 100% względem roku poprzedniego. Czyli jednak nie jest tak źle jak myślałem 🙂

Wracając jednak do samej książki. Nie będę jej tutaj całej streszczał, bo to moim zdaniem poradnik, który trzeba przeczytać przynajmniej raz i utrwalić sobie wiedzę w nim zawartą. Jak zdałem sobie sprawę podczas pisania samej recenzji, może dać nam narzędzie, które jeżeli dobrze go użyjemy jest w stanie realnie przekuć złe nawyki w dobre, albo może nawet wytworzyć te dobre. Bo kilka złych mam jeszcze do zmiany 🙂 Podsumowując, w przeciwieństwie do poprzedniej ta książka to „must read”! Wiem wielu świrów od rozwoju osobistego w internecie się nią podniecała, a tacy ludzie często robią swoją pozytywną opinią, antyreklamę faktycznie merytorycznym pomocnym źródłom. Powiem tak, nie ma co na nich patrzeć, ale nie dziwię się, że swego czasu wokół tej książki zrobił się duży szum (przynajmniej w mojej bańce). Kupuj/wypożycz i przeczytaj!
Dzięki, że nadal ktoś tutaj jest i to wszystko czyta. Do następnego!
Pewnie że jesteśmy 🙂 Czekam na kolejne wpisy dud.
Dzięks Andrzej 🙂